A właśnie że nie jest grzeczny, jest okropnie męczący. W sobotę wybieram się na urodziny koleżanki, w niedzielę wpadłam na pomysł wydziergania jakiegoś drobiazgu na karteczkę urodzinową. Padło na misia. Krzyżyki całkiem przyjemnie się dziergało ale już konturki to istny szał.
Dobra koniec gadania, czas na efekty tych męczarni
Masa pracy ale bez nich ani rusz.
Może jeszcze w kilku fotkach kolejność składania karteczki dla tych którzy lubią programy z serii "jak to jest zrobione" ;)
To by było na tyle, kartka gotowa. Prościzna ;)
Hafcik kuchenny przez miśka na kilka dni został porzucony, nie ma więc czego pokazywać za kilka dni być może to się zmieni ;)
Aaaa jeszcze wracając myślami do długiego weekendu, zaliczam go do udanych. W poniedziałek wreszcie dotarłam do mojej fumfeli z czasów choroby. Aga rok temu urodziła bliźniaki, wydziergałam dla nich miareczkę którą prezentowałam na starym blogu, dopiero teraz miałam okazję im ją wręczyć. Agnieszka nie mogła wyjść z podziwu dla mojego dzieła a ja nie mogłam wyjść z podziwu nad ich dziełem ;) Bliźniaki super, Paulinka jak na dziewczynkę przystało cichutka i nieśmiała zaś Arek żywiołowy skarb. Najważniejsze jest jednak to że cała trójeczka zdrowa i oby tak pozostało!
I tym optymistycznym akcentem kończę mój dzisiejszy wpis, dziękując że zaglądacie tu i czasem pozostawiacie po sobie ślad, to motywuje mnie do działania :)
Misie TT są wyjątkowo urocze, a konturki faktycznie - ciężkie do przebrnięcia - aczkolwiek nie niemożliwe. Ja pamiętam, że nie pracowałam zgodnie ze schematem - inwencja własna wzięła górę ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
jak to jest zrobione? ślicznie ;-)
OdpowiedzUsuńCudny miś. Fajnie, ze kokazałaś jak robisz kartki
OdpowiedzUsuńMiś jest śliczny,wart mozolnej pracy przy konturach :)
OdpowiedzUsuńALE JAKI EFEKT!!!!!!
OdpowiedzUsuńwbrew pozorom takie "maleństwa " zajmują dużo czasu.Za to efekt zawsze taki sam ,śliczności!
OdpowiedzUsuń