wtorek, 31 maja 2011

Kartka ślubna

Dumna jestem z siebie niesłychanie ;) wczoraj wieczorem skończyłam hafcik do kartki ślubnej a dziś pół dnia myślała aż wymyśliłam co z nim zrobić. Powstała pierwsza w moim życiu kartka ślubna,  oto hafcik z bliska ;)


i efekt końcowy w całości


i raz jeszcze :)


Bardzo mi się podoba, co na nią spojrzę mordka mi się cieszy :) Lucynko gdyby nie "złotka" od Ciebie nie wyszłoby tak ślicznie, dziękuję raz jeszcze  :)

Wszystkim odwiedzającym mojego bloga a szczególnie tym którzy pozostawiają po sobie ślad w formie komentarzy bardzo dziękuję i zapraszam w przyszłości. Na dziś kończę i lecę myśleć co by teraz stworzyć ;) to już jest nałóg....

poniedziałek, 23 maja 2011

Znów poniedziałek....

Witam po weekendowo, piękna pogoda wyciągnęła nas wczoraj z domu i poznawaliśmy nasze okolice z perspektywy rowerów. Nie spodziewałam się że tak piękne nieodkryte zakątki zachwycą mnie w tak bliskiej okolicy. Zrobiliśmy spore kółko leśnymi drogami, nad licznymi jeziorami, nawet nie wiem kiedy na liczniku wyskoczyło 35 km. Cóż pod koniec tej wędrówki czułam w nogach te km ;) a dziś jakaś leniwa jestem ;)



















Lubuskie jest piękne, zapraszam tych którzy jeszcze tu nie byli, nawet nie wiecie ile tracicie :)

Na deser zostawiłam mój zegar, tak jak przypuszczałam, Marek dał mu radę mi tylko pozostało wszystko poskładać a oto i efekt :)
 

Bardzo mi się podoba :)
Dziękuję Wam za odwiedziny i pozostawiany po sobie ślad. Teraz zmykam bo czas mnie goni ;)


 

piątek, 20 maja 2011

Zegarowo :)

Jak nie miałam co pokazywać to nie miałam a tu teraz w krótkim czasie znów mam się czym pochwalić, więc jestem :) Kiedy tak męczył mnie obraz z Jezusem porzucałam go i wieczorami dłubałam igiełką przyjemny hafcik, oto on


Hafcik gotowy, teraz tylko czekam aż moje Kochanie wróci z delegacji i użyje swojej siły, rozłoży zegar kupiony jakiś czas temu w markecie by umieścić to cudeńko w nim :) Moja inteligencja nie daje rady, może inteligencja w połączeniu z siłą rozłoży tą chińszczyznę na części pierwsze ;)
Bardzo mi się ten haft  podoba, mam nadzieję że Wam też przypadnie do gustu ;)
Dziękuję za miłe słowa pod poprzednim wpisem, nawet sobie nie wyobrażacie jak zmęczył mnie obraz z Jezuskiem.
Znikam i życzę miłego dzionka pa pa :)

środa, 18 maja 2011

Dawno mnie tu nie było, w tym czasie miałam ręce zajęte igiełką ale nie tylko. Działka od początku do końca obsiana, obsadzona i opielona. Teraz tylko czekać aż kolejno zaczną plony wydawać. Koperek, rzodkiewkę i sałatę już mamy swoją :) ale nie o tym miałam dziś pisać. Od dawien dawna, już nawet nie pamiętam kiedy ale około rok temu zaczęłam obraz do swojej sypialni. Męczył mnie już strasznie to chyba najtrudniejszy obraz jaki przyszło mi wyszywać, 47 kolorów mulina Anchora, kanwa drobna, tylko do wyszywania przy świetle dziennym. Jednym słowem masakra! Gotowy obraz ma wymiary 25,5 - 21 cm około 190-140 krzyżyków, piszę około bo to owal. Oby tylko w oprawie nie skopali mojego owala ;)
Dosyć zbędnych słów oto i moje wymęczone dzieło, tadam! :)



Jeszcze tylko pranko i do oprawy.

Jakiś czas temu na swoim blogu Lucyna ogłosiła zabawę dla odwiedzających, wzięłam w niej udział i.... poszczęściło mi się w losowaniu a dziś listonosz przyniósł mi nagrodę :)
Lucynko jeszcze raz serdecznie dziękuję za te śliczności z pewnością przydadzą się przy karteczkach a efekty zaprezentuję na blogu :)


W sprawach kocich na szczęście wszystko wraca do normy, nasz mały "kangurek" coraz ładniej chodzi i znów czasem ma ochotę na zabawę :)
Dziękuję za wszystkie odwiedziny i każdy komentarz jaki zostawiacie pod moimi wpisami. Zapraszam ponownie :)

poniedziałek, 2 maja 2011

Koty i ich kłopoty

Święto flagi, majówka a pogoda zupełnie nie świąteczna od rana ponuro i buro do tego od kilku godzin co chwilę zaczyna padać, nic tylko siedzieć w domu. Jedyny plus tego to to że mniej będzie pylić i może wreszcie nieco ulży alergikom.
Dzień ogólnie zaczął się byle jak. Rano przyczłapał  kotek ze skaleczoną tylną łapką. Pisałam o nim dawno temu i tu pokazywałam jego pierwsze zdjęcie.Malec zaczął kocim zwyczajem poznawać okolice, gdzieś się wpakował. Żal mi biedaka bo bardzo cierpi, dostał nieco przeciwbólowego środka, miejmy nadzieję że szybko się wyliże. Na większą pomoc sobie nie pozwoli, po matce jest nieco dziki. Kiedy nie chce towarzystwa strach do niego podchodzić. Nie lubi głaskania, po chwili prycha, atakuje zębami i pazurkami a teraz... nie chcę go stresować dodatkowo. Oby szybko doszedł do siebie :(
Jeszcze niedawno zganiałam go z drzewa kiedy zaczajał się na wróbelki :(





a tu tata i syn przyłapane w psiej budzie ;)






Pocieszne te moje zwierzaki ale jak któreś cierpi to domownicy cierpią z nim...