wtorek, 11 października 2011

Pan kotek jest chory....

Od niedzieli mam ogromny problem z moim pupilem a zaczęło się od tego że w ubiegłym tygodniu zginął na kilka dni. W niedzielę gdy wychodziliśmy na spacer zauważyliśmy kocurka nieopodal naszego podwórka pod płotem, wychudzony i strasznie słaby do tego nie widział na oczy. Odezwał się do nas jak zwykle ale głosem innym niż zwykle. Zabraliśmy go do weterynarza, zbadał go i podał antybiotyk. Poiliśmy go na siłę glukozą. Wieczorem nieco się ożywił ale w poniedziałek rano strasznie opadł z sił. Nie czekałam do umówionej godziny, telefonicznie opowiedziałam weterynarzowi jak się sprawy mają. Podał mi namiary na swojego znajomego w sąsiednim miasteczku specjalizującego się w kotach. Zapakowaliśmy na wpół nieprzytomne kocisko do samochodu i udaliśmy się po pomoc. Dostał biedaczek kilka zastrzyków i kroplówkę, dziś znów mamy z nim jechać. Mam nadzieję że się z tego wyliże, gdyby nie wczorajsze zabiegi pewnie już by go nie było wśród nas. Dziś rano gdy do niego poszłam, jak to na niego przystało pogadał do mnie i wygląda nieco lepiej. Strasznie jeszcze słaby, długa droga przed nim ale miejmy nadzieję że będzie dobrze.




To bardzo wyjątkowe kocisko, wiele kotów przewinęło się przez lata przez mój dom. Niestety żaden nie zabawił zbyt długo a wszystko przez moje miejsce zamieszkania tuż przy ruchliwej drodze. Koty średnio żyły rok do dwóch lat. Kocurek żyje z nami już cztery lata a wszystko dzięki temu że robi sobie wycieczki w przeciwnym kierunku, na pola. 
Nigdy koty w moim domu nie miały imion, on też nie ma imienia ale nazywamy go bardzo różnie "kocurek", "kotek" "kocisko" itp. na każde zawołanie reaguje miałknięciem. Uwielbiam z nim gadać, kociarze mnie zrozumieją o czym mówię. To naprawdę oddany przyjaciel, bardzo ufny w stosunku do ludzi. 
Gdy tylko usłyszy mnie w okolicy już się odzywa i biegnie do mnie, wystarczy że palcami "zabębnię" w podłogę a on już zaczyna się kulać obok mojej ręki gotowy do pieszczot :) Miał nawet taki czas że wchodził do mnie na taras na pierwsze piętro gdy mnie słyszał że jestem gdzieś w pobliżu. Innym razem wszedł na dach zaparkowanego obok mojego tarasu busa i tam kulał się miałcząc.
Takie to moje kochane kocisko, mam nadzieję ze już niedługo znów będzie nas cieszył podobnymi zachowaniami.






Przepraszam że wpis taki smutny i nie robótkowy ale nie mam czasu ani głowy do haftu. Musiałam się z Wami podzielić swoimi problemami. Dziękuję za miłe komentarze pod poprzednim postem, mam nadzieję że już niedługo będę miała chęci i nastrój do hafczenia.

7 komentarzy:

  1. To podobnie jak u mnie, ale nasz kocurek jest z nami już 9lat i choć również mieszkam przy ruchliwej drodze ,do tej pory sobie radził. No ale stało się, potrącił go samochód i ma złamaną miednicę! LEKARZ ZAAPLIKOWAŁ RÓZNE ŚRODKI I POWIEDZIAŁ, ŻE SIĘ Z TEGO RYCHŁO WYLIŻE , BO SILNE KOCISKO. Póki co, opiekujemy się nim jak w kocim szpitalu!

    OdpowiedzUsuń
  2. Śliczny ten kocurek...zmartwiłam sie ,że choruje..ale Aniu na pewno wszystko będzie dobrze kociaki potrafią być bardzo silne:))wycałuj go od Qrki--czekam na dalsze wieści:)))

    OdpowiedzUsuń
  3. Kochana dobrze Cię rozumiem, ja nie wiem co bym poczęła bez moich pupilów. Miałam podobnie, koty dożywały u mnie 2 lat a potem zawsze jakiś kierowca któremu się śpieszy potrącał je i zostawiał na drodze. Jak na razie odpukać mój kocur jest z nami 5 lata a kotka prawie 3, teraz jak przeprowadziliśmy się do bloku mam nadzieje że będą długo żyły ;o)

    Życzę szybkiego powrotu do zdrowia dla Twojego czarnulka ;o)

    OdpowiedzUsuń
  4. Uwielbiam koty. Niestety od 2 lat nie mam w domu kociaka, a to dlatego, że tak jak u Ciebie cieszyłam się nimi do roku. Ostatnio miałam dwa tajskie koty /nieczystorasowe/, nadal gdy wspominam wszystkie moje koty, to wzdycham smutno. Niech kociak wraca do zdrowia, pisz o nim częściej. Pozdrawiam - Maria

    OdpowiedzUsuń
  5. Aniu kotek na pewno wyzdrowieje szybciutko.
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Mam nadzieję że już mu się polepszyło. Podrap go ode mnie za uchem. Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
  7. Fajnie mieć takiego kotka przyjaciela. Śliczny kiciuś.

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za pozostawienie po sobie śladu w postaci komentarza. Wasza obecność motywuje mnie do działania i rozwijania pasji :)